Sezon zbliża się wielkimi krokami, a
nawet dla niektórych rozpoczął się już ładnych kilka tygodni
temu. Ci, co jeszcze w tym roku nie pływali liczą pewnie, że gdy
tylko warunki będą dla nich odpowiednie, wyciągną sprzęt z
pokrowca, otaklują i pójdą na wodę. Super by było, gdyby każdemu
tak właśnie udało się zrobić, natomiast niestety w wielu
przypadkach ten „pierwszy raz” w sezonie może przysporzyć wiele
smutków, rozczarowań i ładnie mówiąc – irytacji. W celu
uniknięcia przykrych niespodzianek, najlepiej już teraz włożyć
trochę pracy w wyciągnięcie sprzętu z czeluści garażu i
zrobienie solidnego przeglądu.
Warto też pamiętać, że często pierwsze sesyjki w sezonie
odbywają się często w lodowatej wodzie, więc jakakolwiek awaria sprzętu, może być dla nas bardzo niebezpieczna.
Zacznijmy od deski. Pierwszą przykrą
niespodzianką po wyjęciu dechy z pokrowca mogą być „purchle”
na lakierze. Deska wygląda wówczas, jakby miała wysypkę, albo
ospę. Co się stało? Cóż, prawdopodobnie mokra deska została
włożona do pokrowca, zamknięta w nim i tak już w nim pozostała.
Efekt: deska została „zakiszona”. Dokładnie to samo może stać
się w trakcie sezonu, jak mokry sprzęt zostaje zapakowany do
pokrowca i szczelnie zamknięty. Jak temu zapobiegać? Najlepiej sprzęt
dokładnie wysuszyć przez zapakowaniem oraz trzymać w pokrowcu,
który pozostaje otwarty. Co teraz? Wszystko zależy od tego, na jak
dużej powierzchni decha się zakisiła - albo oddajemy ją do
serwisu, albo sami papierkiem ściernym ścieramy purchle, a
następnie lakierujemy tą powierzchnię lakierem akrylowym.
Kolejnym krokiem powinno być dokładne
sprawdzenie całej dechy pod kątem uszkodzeń. Często na koniec
sezonu tego nie robimy z braku czasu, chęci, lub po prostu braku
takiego przyzwyczajenia. Teraz jest na to świetny moment - po zimie
sprzęt pewnie wysechł i prawdopodobnie łatwo można go naprawić.
Oglądamy dokładnie dziób, burty, pokład i dno w poszukiwaniu rys, pęknięć i wgnieceń. Jeżeli walimy dużo katapult, warto skupić
się przede wszystkim na okolicach dziobu. Może warto pomyśleć np.
o protektorze dziobu?
Carbonowy protector dziobu - PULS surf serwis |
Każde podejrzane miejsce najlepiej „pomacać”
palcami – również jego okolicę, sprawdzając, czy w tym miejscu
pokład nie robi się miękki. Dodatkowo do „rany” należy
przyłożyć usta i spróbować zassać, tak jakbyśmy desce chcieli
zrobić malinkę – jeżeli czujemy, że zasysamy powietrze, znaczy
że dziura musi być przed pływaniem naprawiona, gdyż deska jest nieszczelna i będzie
brała wodę. I znowu możemy skorzystać z serwisu, a możemy małe
naprawy wykonać sami za pomocą zestawu naprawczego, który można
kupić w sklepach windsurfingowych.
Jeżeli nie odkręcaliśmy
strapów, może się zdarzyć, że po zimie są one mokre. To
oznacza, że deska cieknie przy kołkach i powolutku wilgoć
wydostaje się z niej, przez co strap jest mokry – często wymaga
to już poważniejszej naprawy.
Przed naprawą - PULS surf serwis |
Po naprawie - PULS surf serwis |
Generalnie sprawdzamy strapy – ich
przykręcenie i stan ogólny – może wymagają wymiany na nowe,
bardziej komfortowe? Jeżeli je odkręcaliśmy, to czy mamy teraz
komplet śrubek, oraz czy ich główki pozwolą na ponowne
przykręcenie. Uwaga! Jeżeli zgubiliśmy śrubki, pamiętajmy, że
koniecznie musimy zakupić śruby o tej samej długości, co były
oryginalnie w desce!! To mega ważne. Zdarza się bowiem, nawet wśród
doświadczonych windsurferów, że kupią śruby za długie,
przymocują nimi na siłę strapy, a finalnie decha zostaje rozszczelniona i
łapczywie pije wodę właśnie przez kołek pod strapem.
Następnie skrzynka statecznikowa i sam
fin – czy go mamy? Czy przy skrzynce nie ma niepokojących pęknięć?
I wreszcie czy na pewno mamy śrubę do fina i podkładkę?
Na koniec „last but not least”: antypoślizg – czy jest, czy pozostało po nim tylko wspomnienie?
Paleta. Koniecznie, bezwzględnie
sprawdzić jej stan, wyginając przegub na różne strony. Guma
bardzo często może być już nadpęknięta, co dyskwalifikuje
paletę pod kątem bezpieczeństwa. Szczególnie jeżeli pływacie po
morzu, ta część ekwipunku MUSI być w 100% sprawna!
Dalej oglądamy:
- przedłużkę: stan linki do naciągania – przetarcia kwalifikują linkę do wymiany, oraz stan samej przedłużki – warto popatrzeć od spodu, przy miejscu, w które wchodzi bolec od palety – tam plastiki potrafią pękać lub przedłużka potrafi się wytrzeć - co potem kończy się wypadaniem żagla, sprawdzamy też przycisk – czy nie jest zapiaszczony i czy ładnie odskakuje
- bom – stan głowicy, stan wszystkich linek – tych przy klamrze, jak i przy noku bomu, knagę, samą klamrę oraz ogólny stan całości
- maszt – szukamy pęknięć, rozwarstwień i przetarć
- linki trapezowe – ich stan ogólny oraz być może pamiętamy z ubiegłego sezonu, że chcieliśmy zmienić ich długość?
Czas na żagiel.
Wyciągamy i rozwijamy żagle z
pokrowca, to najlepszy moment, żeby samodzielnie naprawić małe
uszkodzenia, np. lekkie przetarcia lub malutkie pęknięcia –
możemy do tego użyć folii samoprzylepnej, którą najlepiej
przykleić po obu stronach żagla lub oczywiście w przypadku
bardziej hardcorowego uszkodzenia korzystamy z profesjonalnego
serwisu.
Po naprawie - Forward sails |
Przed naprawą - Forward sails |
Sprawdzamy listwy, czy są całe oraz
stan kamberów (jeżeli takie posiadamy).
Warto spojrzeć również na bloczek,
czy przypadkiem nie pruje się taśma przy szwie.
Na koniec warto również zajrzeć w
okolice pianki i trapezu.
Zawsze pianki „kurczą się” po
zimie, więc może warto przymierzyć i ocenić poziom jej skurczenia
:) i czy jest szansa, że do sezonu brzuch nam się skurczy na tyle,
żeby zapakować go w piankę. Może jest to fajna, droga piana, a ma
przetarte kolana i może warto ją naprawić? A może planuję pływać
gdy jeszcze będzie zimna woda, a mam tylko letnią?
Fot. Bartek Pawlikowski - naprawa Unda |
Sprawdzamy też trapez – przede
wszystkim, czy go nie zgubiliśmy, ale też czy nic mu nie dolega.
Wygląda na to, że kwestię techniczną
mamy za sobą – mam nadzieję, że nie zbankrutowaliście i nie
musieliście wymienić całego sprzętu, pozostała zatem jeszcze
praca nad sobą. Trochę czasu jeszcze jest, więc warto poświęcić
parę minut dziennie i poćwiczyć najróżniejsze partie mięśni
czy to na piłce, czy na beretach. Można pójść również w wersję
extreme treningu Jedi, jaki prezentował Maciek Rutkowski, ale
niezależnie od tego, jaką formę wybierzecie, każda porcja ruchu
oddali Was od kontuzji, a przybliży do super formy.
Do zobaczenia na wodzie!
LSURF Team
No najpierw to taki sprzęt oczywiście trzeba mieć! Ja długo zastanawiałem się, gdzie wszystko pozamawiać, ale w końcu zdecydowałem się, że zakupy zrobię na stronie www.gosup.pl Liczę na to, że ich oferta posiada same dobre jakościowo sprzęty.
OdpowiedzUsuńSama marzę o tym by zaczać latem uczyć się pływać na desce, dlatego tez zastanawiam sie jaka deska będzie najlepsza dla początkujących, widziałam na stronie GoSup deski i myślę że pompowana na początek może wystarczy jak sie nauczę już dobrze surfować pomyśle o innej.
OdpowiedzUsuń